poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Planowe zwycięstwo po walce. Zadyma przed meczem

     Zgodnie z przedmeczowymi prognozami KLUKS zainkasował trzy punkty z jednym z outsiderów rozgrywek Olimpią Smolnica. Jednak zwycięstwo nie przyszło wcale łatwo. Goście w obliczu widma spadku zmobilizowali wszystkie swoje dostępne siły. Odwołali między innymi mecz juniorów, aby stamtąd czerpać posiłki.
    Na pewno faktem, który nie pomógł w odniesieniu sukcesu była rejterada dwóch zawodników, w tym pierwszego bramkarza, tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Ale o tym innym razem. W jednej chwili legł w gruzach cały plan na grę i zaplanowane zmiany w drugiej połowie. Bałagan był widoczny szczególnie w pierwszym kwadransie, gdy przyjezdni zamknęli miejscowych niemal na polu karnym. Od około 15 minuty nasi zawodnicy powoli zaczęli odzyskiwać równowagę i raz po raz kontratakować. Szczególnie ataki po skrzydłach okazały się wkrótce skuteczne. Najpierw dośrodkował z lewej strony Pawełczak, a piłkę w zamieszaniu przejął Darek Obała i mocnym strzałem po ziemi w długi róg umieścił piłkę w siatce Olimpii. Po kilku minutach z prawej strony dośrodkował Łukasz Szyszkowski, a ta trafiła do Pawełczaka, który przyjął piłkę na klatkę i huknął lewą nogą z półwoleja w kierunku bramki. Był to klasyczny "spadający liść", ale przedniej urody. 
    W przerwie było jasne, że to nie koniec emocji. Goście też mieli swoje szanse i było widać, że nie odpuszczą aż do końca. Bardzo szybko zdobyli kontaktową bramkę z rzutu karnego. Miejscowi też mieli swoją szansę z rzutu karnego, ale nie wykazali się skutecznością. Pechowy strzelec jedenastki z jesieni, Rafał Obała, tym razem uderzył w poprzeczkę. Poprawę gry miejscowych poprawiły dwie zmiany na skrzydłach. Wejście Tomków, Mikołajczyka i Szyszkowskiego, wyraźnie rozruszały przednią formację. Bardzo szybko bramkę  na 3:1 zdobył Mateusz Pyra przy bardzo udanej asyście Darka Obały. Odpowiedź Olimpii w ostatnich minutach była już przysłowiowa musztarda po obiedzie, gdyż więcej z gry w końcówce mieli zawodnicy KLUKS-u. Najlepszą okazję miał bardzo dobrze grający w tym meczu w środku pola Damian Barański, który trafił w poprzeczkę. Po meczu radość krzywinian była zasłużona, gdyż odniesiona w typowym meczu walki i po sporym zamieszaniu przed pierwszym gwizdkiem. I co najdziwniejsze było w tym meczu, że goście byli lepsi w pierwszej połowie, w którą przegrali 0:2, a z kolei gospodarze górowali w drugiej połowie i przegrali ją 1:2. Ale jeśli nie wykorzystuje się rzutu karnego...


2 komentarze:

  1. witam, ostatni mecz kosztował mnie sporo sił przez co zachorowałem (jakieś przeziębienie) postaram się na niedziele wykurować aby z liderem zagrać chociaż 45'. Pozdrawiam
    P.S. Ostateczną decyzje podam w sobotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy liczymy na szybki powrót do zdrowia i ... na występ przeciwko liderowi rozgrywek.

    OdpowiedzUsuń